Dziś chciałbym napisać krótkie polecenie książki niemieckiego pisarza Aleksandra von Schonburga.
"Piękne życie bez pieniędzy" to nieduża pozycja w której autor opisuje w jaki sposób możemy osiągnąć szczęście bez posiadania wielkich zasobów finansowych. Po przeczytaniu tej książki trudno oprzeć się wrażeniu, że zachowania statystycznej osoby majętnej są nieracjonalne. Sam autor doświadczył utraty stałego zatrudnienia, pisze więc o własnych doświadczeniach. Autor dotarł także do wielu materiałów i ciekawostek które uprzyjemniają jeszcze czytanie tej książeczki. W treści autor skupia się na pokazaniu nam bardzo wielu paranoi otaczającego nas konsumpcyjnego nastawienia do życia.
W książeczce znajdziemy odpowiedzi autora na wiele stawianych pytań:
Czy lepiej ciężko pracować czy też żyć intensywniej?
Czy można mieć gustowne i nieduże mieszkanie?
Czy lepiej uprawiać fitness w zapoconej siłowni czy też pobiegać w parku?
Dlaczego opłaca się nie mieć auta?
Czy wyjazdy urlopowe ogłupiają?
Jak wychować dzieci bez pogoni za dobrami materialnymi?
Jak kupować, by nie zdurnieć?
Jak dla mnie to uważam, że każdy kto interesuje się minimalizmem powinien przeczytać tą książkę. Cenię ją szczególnie za umiejętność autora w znalezieniu argumentów przeciwko zachowaniom konsumpcyjnie nastawionego społeczeństwa.
Książeczka ta na pewno trafi na stałe do mojej minimalistycznej biblioteczki by co jakiś czas do niej wracać.
P.S. O ograniczaniu swej biblioteki i tworzeniu minimalistycznej biblioteczki napiszę w najbliższym wpisie.
Moja refleksja jest taka - gdy jestem bezrobotna (np. teraz), to żyję lepiej - więcej gotuję z tańszych, prostych składników, nie truję się spalinami dojeżdżając do "fabryki", więcej chodzę pieszo. Mam też czas wyszukać sobie w lumpeksie tanie i dobre ubranko, które często jest jakościowo lepsze niż z normalnych sklepów. I pomimo, że niewiele wydaję, niczego mi nie brakuje, a mam czas na wszystko.
OdpowiedzUsuńJasne, że wiecznie tak żyć nie można. Chciałabym pracę na 1/2 etatu, szkoda że to u nas tak mało popularne.
Tofalaria, zgadzam się całkowicie z tym co piszesz. Sam miałem jakiś czas temu okres kiedy pozwoliłem sobie przez pół roku nie pracować, był to najwspanialszy okres w mim dorosłym życiu, choć musiałem starać się żyć oszczędnie to i tak było wspaniale. A książeczkę którą opisuję przeczytaj koniecznie bo poglądy autora są dokładnie takie same jak Twoje.
OdpowiedzUsuńNa pewno jej poszukam, dzięki!
OdpowiedzUsuńTofalaria praca na pół etatu - tak powinniśmy wszyscy pracować. Rzeczywiście tak jest, że i bez dochodu można sobie radzić, ale to chyba najbardziej realne jak się jest zdrowym i nie ma się dzieci... a poza tym ta tendencja do tego, żeby wydawać tyle ile się zarabia. :)
OdpowiedzUsuńNa pewno poszukam tej książeczki, taka filozofia bardzo do mnie przemawia. Dążę do tego, żeby mniej czasu poświęcać pracy, a więcej cieszeniu się życiem. I jestem całkowicie przekonana, że lepiej jest żyć intensywniej niż ciężko pracować :)
OdpowiedzUsuńwłaśnie kończę tę książkę :) dziękuję za inspirację!
OdpowiedzUsuńDzięki za inspirację. Przeczytam tą książkę, jak tylko ją gdzieś dopadnę. Co prawda nie pracuję jeszcze, ale można zawsze uczyć się na przyszłość.
OdpowiedzUsuńPS Dziękuję za dodanie mojego bloga po prawej stronie ;)
Dziękuję za inspirację. Nawet bym nie pomyślał, że są takie książki o minimaliźmie, myślałem, że to dopiero nowa moda. Przeczytam :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam tej książki, póki co czytałam tylko kilka bardzo przychylnych recenzji. Zgadzam się z Tobą i Tofalarią z pragnieniem pracy na 1/2 etatu. Przyznam, że jest to moje marzenie. W moim życiu zdarzył się zarówno okres półrocznego odpoczynku, niestety się skończył, jak i pracy po 8 godzin plus 2 godziny dojazdu. Dzień wyjęty z życia, nie pomagało nawet to, że było to latem. I nie chodzi mi o to, żeby zarabiać olbrzymie kwoty, tylko aby pieniądze nie ograniczały myślenia. Póki co rozpracowuję ten schemat.
OdpowiedzUsuńczy lepiej? dla kogo lepiej? kogo oglupiaja wyjazdy urlopowe? czyzby autora? ciekawa jestem odpowiedzi autora ale nie az na tyle by siegac po ta ksiazke.
OdpowiedzUsuńbo "wyjazd urlopowy" to taka karykatura wolności
OdpowiedzUsuńwyobraź sobie jakby to było gdyby było na odwrót - "wyjazd na saksy" by mieć potem cały czas urlop :-)
nie czytałem tej książki ale miałem kilka takich brejków
jest nawet taka "moda" na semi-retirement... trza korzystać póki zdrowie a wiek emerytalny i tak będą podnosić ;-)
im mniej masz tym elastyczniejsze życie
np:
http://www.my21.pl/component/content/article/58/3128-do-singapuru-w-dwa-lata.html
owocnych przemyśleń :-)
Ciekawa koncepcja. Skoro autor przedstawia wiele konkretnych argumentów to chętnie do niej zajrzę. Zwłaszcza, że sam co jakiś czas zastanawiam się jak pożyczyć pieniądze na zakup kolejnych dóbr, które nie zawsze są nam potrzebne. Co innego kredyty pod inwestycje, ale do tego to trzeba mieć już więcej zapału, energii i wiedzy:)
OdpowiedzUsuń